środa, 22 stycznia 2014

Czy warto czytać składniki kosmetyków?

Jakiś czas temu natknęłam się na artykuł na jakimś portalu urodowym, na temat szkodliwych składników w kosmetykach. Szału i wrażenia na Mnie to nie zrobiło, z doświadczenia wiem żeby za bardzo nie "przejmować " się tym co piszą w internecie, jak i również unikam czytania ulotek lekarstw.
Gdyby każdy miał czytać ulotki, dokładnie analizował składy itd, chyba by człowiek zgłupiał.
Więc dlaczego dzisiaj taki wpis?

Ponieważ dużo się słyszy teraz na temat zdrowej zywności, zdrowego trybu życia jak i analizowaniu etykiet na opakowaniach nie tylko kosmetycznych.
Producenci firm kosmetycznych również od pewnego czasu wypuszczają na rynek prze różne kosmetyki, gdzie umieszczane są informacje typu: NIE ZAWIERA PARABENÓW, BEZ SILIKONU itd :)
Zachęca nas to do kupowania, nie zawsze dobrego dla nas produktu :)
Śmiem twierdzić że dzisiaj to lekki trik marketingowy, pomimo że "jakiś" dany produkt nie zawiera SLS-ów, to na pewno znajdzie się w nim  COŚ co wcale nie jest dobre :)

Sama od pewnego czasu zaczęłam szukać w internecie jakichś informacji na ten właśnie temat.
Oczywiście nie studiuje każdej etykiety, składu itd, bo chyba bym zwariowała..
Ale poniekąd wiem, które składniki kosmetyków działają na nie korzyść naszego wyglądu, kondycji skóry jak i zdrowia.

Dzięki małej garści informacji jakie nabyłam wiem, który składnik MOŻE Mnie uczulać, lub nie za dobrze będzie przyswajany przez moją cerę .

10 najbardziej "poszukiwanych składników chemicznych" których chcielibyśmy unikać w swoich kosmetykach to:
1. Imidazolidinyl Urea i Diazolidinyl Urea 
2. Methylo- Propylo- Butylo- i Ethylo- paraben  
3. Petrolatum (Wazelina) 
4. Propylene Glycol 
5. PVP/VA Copolymer 
6. Sodium Lauryl Sulfate (SLS) 
 7. Stearalkonium Chloride 
8. Synthetic Colors
 9. Synthetic Fragrances
10. Triethanolamine (TEA)


Każdy z tych składników siłą rzeczy niestety jest w WASZYM kosmetyku, dlaczego? 
No niestety aby kosmetyk miał DŁUGA datę przydatności - muszą do nich ładować chemię- taka prawda. 

Dokładne tzw "działanie" tych składników znajdziecie w TYM artykule.
Konkretnie i krótko opisane :)

Bardzo ciekawie i PROSTO powiedziała w TYM  filmiku Nam Pani kosmetolog, czego powinniśmy unikać.
Swoją drogą jest to ciężkie, ponieważ KAŻDY chyba kosmetyk niestety zawiera znikome składniki, które moga nam szkodzić.

Po przeanalizowaniu różnych artykułów na ten temat, udałam się do mojej toaletki, przeglądnęłam połowę swoich kosmetyków i CO??
Doszłam do wniosku że gdybym chciała, wyeliminować ze swojej pielęgnacji jak i kolorówki, produkty które zawierają te składniki- WYPIERNICZYŁABYM wszystko!
Dokładnie, zostałabym z wodą i mydłem. :)

Dlatego moje podsumowanie na ten temat jest takie :

Nie dajmy się zwariować "modzie" , "trendom" na ZDROWE I NIESZKODLIWE.
Oczywiście nie neguje tego, że wypada czytać etykiety, bo w sumie musimy wiedzieć za co płacimy, prawda?
Natomiast starajmy się szukać może takich produktów, które mają "mniejszy" spis składników.
Bo im mniej ich w naszym kosmetyku będzie, to znaczy że MNIEJ jest w nim chemii.

No i jeszcze jedno spostrzeżenie- które ja właśnie wprowadziłam w życie- wiedząc juz jakie mniej więcej składniki są szkodliwe, staram się kupować produkty, które w swoim składzie TE WŁAŚNIE skłądniki mają na samym końcu listy.
Czyli jeśli na pierwszym czy też drugim miejscu składu znajdziemy GLYCOL (przykładowo) znaczy to że jego jest tam więcej niż np składniku GLICYNE SOJA (SOYBEAN) OIL - co nic innego jak olej sojowy- który napewno nam nie zaszkodzi :)

Na zakończenie tego "czarnego" posta zerknijcie TUTAJ
w tym artykule znajdziecie listę DOBRYCH składników, jakie powinniśmy szukać w kosmetykach :)


Mam nadzieję że cokolwiek udało Mi się Wam przekazać, jak mówię nie jestem żadnym kosmetologiem, chemikiem itd, jednak staram się czytać etykiety, fora, oraz recenzje innych dziewczyn przed zakupem danego kosmetyku :)

Pozdrawiam i dajcie znać co o tym sądzicie? :)





1 komentarz:

  1. Właśnie uświadmoiłaś mi,ile chemii pakujemy na twarz,na ciało...Kurczę jesteśmi takimi chodzącymi bombami naszpikowanymi chemią bo jak nie w jedzeniu to w kremach czy szminkach... Ehh no ale cóż,takie życie. Super przydatny post Kasiu :) Madzik Ps. Zapraszam do siebie madzik230390@blogspot.com

    OdpowiedzUsuń